Rozmowa z ROBERTEM CIUBĄ, prezesem Izolatora Boguchwała.

Niełatwo namówić pana na rozmowę. Nie ufa pan dziennikarzom?
Nie rozumiem pytania. Zadzwonił pan, od razu się umówiliśmy. Nie jestem uprzedzony. Wprost przeciwnie. To dobrze, gdy media interesują się losami Izolatora.

W porządku. Wyjaśnijmy sobie kolejną sprawę. Izolator będzie się bił o drugą ligę?
Będzie się bił o zwycięstwo w każdym meczu. Jeśli chłopcy staną na wysokości zadania, zagramy w drugiej lidze. Ot, cała filozofia. W Izolatorze nikt nigdy nie powiedział drużynie, że powinna przegrać. Takie działanie podważałoby sens istnienia zespołu. Jednak rozważania o tym, co nastąpi wiosną trochę mnie irytują. Lepiej kierować się zasadą: mniej gadamy, więcej robimy.

Kilka dni temu spotkał się pan z piłkarzami na uroczystym zakończeniu rundy. Co im pan powiedział?
Pogratulowałem postawy. I powiedziałem to, co panu: punkty leżą na boisku. Można je zgarnąć i awansować. Tym bardziej, że klub stworzył zawodnikom warunki do tego, by walczyli i wygrywali.

Otrzymali jakieś premie ekstra za zdobycie mistrzostwa jesieni?
Nasi piłkarze za każdy wygrany mecz otrzymują wystarczająco wysokie premie. Nie musimy ich dodatkowo motywować.

Klub znajduje się w dobrej kondycji finansowej, ale druga liga to jednak większe wydatki. Będzie was na nią stać?
Gdy pojawia się sukces, łatwiej o sponsorów. Są też władze samorządowe, bo jakby nie patrzył, Izolator jest wizytówką Boguchwały.

Zimą dokonacie wzmocnień?
Zobaczymy. Spektakularnych transferów nie planujemy, mamy za to na oku kilku utalentowanych młodzieńców. Od lat inwestujemy w młodzież i dobrze na tym wychodzimy

Co najbardziej podoba się panu w grze drużyny?
Cieszę się, że Izolator stanowi zespół. Nie ma indywidualistów, gwiazd – jest drużyna. Wszyscy posiadają jeden cel i dążą do jego zrealizowania. Podoba mi się, że gramy ofensywnie, widowiskowo. System 1-9-1 nas nie interesuje, w przeciwieństwie do wielu drużyn w tej lidze. Naprawdę trudno się gra przeciwko komuś, kto broni się przez 90 minut na swojej połowie.

Boguchwała może się pochwalić najładniejszym obiektem w lidze, ale też trenerem, który pracuje w klubie nieprzerwanie od czterech lat. W polskich warunkach to ewenement.
Nie warto niszczyć tego, co dobrze funkcjonuje. Czasem słyszymy z zewnątrz różne sugestie, podpowiedzi, ale kierujemy się w klubie zasadą, by nie wykonywać gwałtownych ruchów. Nasza współpraca z Grzegorzem Opalińskim nie polega na wzajemnym zagłaskiwaniu się. Bardzo często dyskutujemy z trenerem o kształcie drużyny, ale na tym się kończy. O składzie, personaliach decyduje wyłącznie szkoleniowiec.

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie frekwencja na meczach. Drużynę, która strzelała u siebie po pół tuzina goli ogląda regularnie 100 osób z hakiem.
Dostrzegamy problem, robimy różne analizy, zmieniamy pory rozgrywania meczów, ale nowych kibiców nie przybywa. Widocznie w Boguchwale nie ma zapotrzebowania na dobry futbol...

A może wrócić do organizowania meczów w niedzielę. Żeby nie kolidowały ze spotkaniami Stali Rzeszów i Resovii?
Przenosząc mecze na sobotę chcieliśmy pomóc drużynie rezerw, która awansowała do piątej ligi. Ale ogrywanie zawodników jest mocno utrudnione, bo przeciwnicy w „okręgówce” robią wszystko, by rozgrywać swoje mecze wtedy, gdy gra trzecioligowy Izolator. To zaprzeczenie idei zespołu rezerw, taki sam problem mają kluby rzeszowskie. Tak czy owak, doszliśmy do wniosku, że wiosną trzecioligowy Izolator nie będzie grał o tej samej porze, co Stal. Może to poprawi naszą frekwencję?

Rozmawiał Tomasz Szeliga

Źródło: GC Nowiny