Po pierwszych minutach należących do Izolatora, spotkanie wyrównało się. Gospodarze z czasem zaczęli groźnie atakować, uderzenie Macieja Lecha minimalnie minęło słupek bramki Huberta Guziora. Po chwili w najgroźniejszej sytuacji Taras Mazur zagrał piłkę do Pawła Łanskiego a ten zamiast wybijać wdał się w „kiwanie”, co skończyło się stratą piłki a Sebastianowi Brockiemu pozostało już tylko skierować piłkę do pustej bramki.

Miejscowi omal nie zdobyli gola w 28. min gdy po uderzeniu Macieja Lecha bramkarz gości „wypluł” piłkę, ale nadbiegający Słysz nie zdążył z dobitką. Losy meczu rozstrzygnęły się zaraz o przerwie. Najpierw po zagraniu z głębi pola Brockiego bramkarz gospodarzy tak niefortunnie wybijał piłkę przed polem karnym że trafił w nadbiegającego Jacka Tyburczego, któremu pozostało tylko skierować piłkę do pustej bramki. Po chwili dośrodkowanie z lewego skrzydła Bartosza Karwata na gola zamienił Adrian Szyszka.

Po trzeciej straconej bramce Orzeł ruszył odważniej do ataków i stracił czwartego gola, po ładnym uderzeniu w długi róg z narożnika pola karnego kolejnego rezerwowego Michała Beresia. Minutę później było już 1-4. Paweł Zięba wykorzystał dośrodkowanie Mateusza Kocura i po 573 minutach niemocy strzeleckiej na własnym boisku, odczarował bramkę rywali w Przeworsku.

– Z jednej strony straciliśmy głupie bramki po własnych błędach z drugiej w końcu przełamaliśmy się u siebie i zaczęliśmy strzelać – mówił po meczu autor pierwszego gola dla gospodarzy. Sama końcówka to zdecydowany napór gospodarzy. Strzelali: Sylwester Jarosz(bramkarz wybił na róg), Taras Mazur(piłka ostemplowała poprzeczkę), Mateusz Kocur(broni Hubert Guzior) aż w końcu w doliczonym czasie gry po zagraniu z rzutu wolnego Pawła Zięby w ogromnym zamieszaniu w polu karnym, najlepiej znalazł się Radosław Sykała i wepchnął piłkę do siatki, ustalając wynik spotkania.